Muszę wam opowiedzieć co mi się dzisiaj przytrafiło!!!!
Zaczynam:
Jadąc do pracy i chcąc sobie kupić bułki, szynkę i serek na śniadanie musiałem poczekać na światłach aby przejść przez ulicę. Wtedy naglę zaczepił mnie mężczyzna normalnie wyglądający w wieku poniżej średniego, ubrany w zimową kurtkę i czapkę. Tak jest zima i jest zimno. Nagle ni z dupy ni z pietruchy w bardzo życzliwy sposób do mnie zagaduje
-Eee Czy może ma Pan fajkę ?
Słysząc to zdziwiłem się, bo nie paliłem papierosa, więc pomyślałem sobie, co mu przyszło do głowy żeby mnie o to pytać, wydało mi się to trochę podejrzane i jak się potem okazało miałem rację.
- Nie mam, nie palę papierosów, bardzo mi przykro, ale jakbym miał na pewno bym Panu dał - odpowiedziałem w najbardziej życzliwy sposób jak tylko potrafiłem. Patrzyliśmy sobie w oczy przez 5 następnych sekund kiedy nagle Pan zmarszczył brwi i zaczął grzebać w kieszeni kurtki.
Co on odpierdala? Pomyślałem sobie, że skoro ja nie mam to może mnie chce poczęstować, ale nie...
Pan Wyciągnął Pistolet wymierzył we mnie i powiedział
-No to w takim razie GIŃ SKURWIELU! - pociągnął za spust i rozległ się głośny huk w okolicach "mordoru". Pan się bardzo głośno śmiał i nad moich zakrwawionym ciałem powiedział
- Widzisz? Nie tylko Palenie zabija - powiedziawszy to napluł na mnie i się śmiał śmiechem czarnego charakteru z bajek.
Chwilę przed swoją śmiercią pomyślałem sobie, że nie mam mu tego za złe, że tak abstrakcyjnej śmierci jeszcze nikt na świecie nie miał i zasnąłem snem morfeusza szczęśliwy
Chemia Według Szymona Mędykowskiego
Dowiedz się jak wygląda chemia w mojej głowie...
czwartek, 17 stycznia 2019
niedziela, 8 maja 2016
Buty mi się ufajdały
Byłem na Paintballu, buty mi się ufajdały i "se kurde" kupiłem nowe.
A: A jak se życie ufajdasz, też sobie kupisz nowe?
B: Nie! Pójdę do Spowiedzi.
A: A jak se życie ufajdasz, też sobie kupisz nowe?
B: Nie! Pójdę do Spowiedzi.
A: Serio ?
B: Nie
A: dlaczego
B : Bo Nie (http://chemiawedlugszymonamedykowskiego.blogspot.com/2014/09/nie-bo-nie_24.html)
A: dlaczego
B : Bo Nie (http://chemiawedlugszymonamedykowskiego.blogspot.com/2014/09/nie-bo-nie_24.html)
czwartek, 11 lutego 2016
Czopek z depresją
-Cześć Czopku dlaczego jesteś smutny ?
-A nie ważne... - odpowiedział czopek
-Czopek no Weź... powiedz!
- No bo wszyscy mają mnie w dupie- pożalił się Czopek
- E tam, co cię to obchodzi, dlaczego tak drżysz ? Zimno ci ?
- Nie. Drże ze strachu. Bo tutaj to ciepło jest i mi parafina się roztapia, zaraz puszcze soki
- eh czopek, szkoda z tobą gadać , do dupy jesteś. Tak mi Ciebie żal, że aż żal dupę ściska
- hahahhaha ściskaj ściskaj, może tak ściśniesz, że wylecę- Odpowiedział Czopek Dupie
-A nie ważne... - odpowiedział czopek
-Czopek no Weź... powiedz!
- No bo wszyscy mają mnie w dupie- pożalił się Czopek
- E tam, co cię to obchodzi, dlaczego tak drżysz ? Zimno ci ?
- Nie. Drże ze strachu. Bo tutaj to ciepło jest i mi parafina się roztapia, zaraz puszcze soki
- eh czopek, szkoda z tobą gadać , do dupy jesteś. Tak mi Ciebie żal, że aż żal dupę ściska
- hahahhaha ściskaj ściskaj, może tak ściśniesz, że wylecę- Odpowiedział Czopek Dupie
piątek, 15 stycznia 2016
Jak Poznałem Mariolę - Szczyt Abstrakcji.
Widzę panią w średnim
wieku z białą laską, taką jaką mają niewidomi. Podchodzę do niej i pytam
-Pani
jest tylko ślepa czy głucha też?
-Co? Nic nie słyszę – odpowiedziała
-Co? Nic nie słyszę – odpowiedziała
-To
skąd pani wie, że pytam ?
-No
widzę przecież – odpowiedziała
-Jak
Pani widzi, przecież jest Pani ślepa
- Mów
mi na Ty. Mariola Jestem. Nie jestem ślepa
Zdziwiony zapytałem:
- To dlaczego Pani… przepraszam… Dlaczego Mariola chodzisz z białą laską?
- To dlaczego Pani… przepraszam… Dlaczego Mariola chodzisz z białą laską?
-No jak
to dlaczego ? Przecież jestem głucha?
-
Głucha? Przecież pani normalnie mnie
słyszy… - odpowiedziałem totalnie
skonfundowany
- A no
tak. Rzeczywiście. To może ze mną
wszystko w porządku.
Czuję, że to początek przyjaźni między mną i Mariolą. Szkoda tylko, że to nie zdarzyło się
naprawdę. A może się zdarzyło tylko, ze w jakimś równoległym wszechświecie.
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Święta Ziemia
O 11 letnim chłopaku, który cierpi na nudę.
W końcu znajduje pasje. Znajduje Pianino które wydaje się być początkiem jego przygody o której zawsze marzył. Owy instrument nie jest zwyczajny. Jest tylko jeden szkopuł musi się na nim nauczyć grać.
Jedyna Osoba, która może go nauczyć to Małgosia, która go nienawidzi i vice versa. Ale Chęć nauki okazuje się silniejsza.
Małgosia zgadza się go nauczyć pod jednym Warunkiem. Jaki to warunek, do czego doprowadzi to Tomka?
Święta Ziemia
-
Dobra, jak ci tak bardzo zależy to mogę cię
nauczyć, ale pod jednym warunkiem- powiedziała Małgosia ze złowieszczym
uśmiechem.
-
Zrobię wszystko, jeszcze raz przepraszam -
skamlał Tomek, po czym szeroko otworzył oczy
i popatrzył jej prosto w ślepia - co muszę zrobić?
-
ha ha -
parsknęła śmiechem na myśl o swoim pomyśle. Uspokoiła się i powiedziała to
tajemniczym i drżącym głosem podnosząc przy tym ręce do góry udając ducha - musisz wejść na świętą ziemię.
-
Małgosia!
Nie udawaj ducha, bo uwierzę, że nim jesteś...
-
Więc piszesz się na to? - zapytała go tak jakby
to była najważniejsza decyzja w jego życiu.
-
Ej, ale ty tak serio z tą świętą ziemią,czy
sobie jaja robisz? - zapytał tak, żeby
brzmiało jakby zadał poważne pytanie, a jednocześnie aby brzmiało to żartobliwie.
-
Oczywiście, że serio. Święta ziemia pojawia się
co jakiś czas na moim polu, z czasem przestaje mieć swoje święte właściwości,
więc musimy się pośpieszyć - Gdy Małgosia mówiła różne odmiany słowa „świętość”
miało się wrażenie, że je specjalnie podkreśla.
-
Cokolwiek to jest... zgoda, ale wiesz, ze to
wiąże się z tym, że przez jakiś czas będziemy musieli spędzić chwile razem?
-
Wiem, jakoś to wytrzymam - znów parsknęła
śmiechem
-
Co tak rżysz jak koń wyciągnięty spod pupy mojej
prababki – zapytał zmieszany Tomek.
-
Ja? nie rże! Jeśli masz zamiar mnie obrażać
możemy się pożegnać... - udała zdenerwowanie
-
no już dobrze! Zgoda. To chodźmy
-
A będę mogła nagrywać to co robimy na aparacie?
- zapytała niewinnie
-
No jak cię to ma podniecić to czemu nie
Tomek bardzo lubił być nagrywany.
Pomyślał nawet, że Małgosia robi mu przysługę, uwielbiał być w centrum uwagi,
nawet jeżeli to jest centrum złożone z niego, Małgosi, aparatu i Świętego Pola.
Wyszli ze
szkoły kierując się w stronę swoich domów. Okazało się, że idą w jednakowym
kierunku, bo mieszkają na tej samej ulicy. Małgosi dom znajdował się 500 metrów
od domu Tomka. Szli ładną aleją najpierw klonów, a potem kasztanowców. Gdzieniegdzie
pojawiała się brzoza. Niektóre z nich nadawały się do wejścia, a
zwłaszcza jedna brzoza, która była wyjątkowa spośród innych brzóz. Została
ochrzczona przez Tomka i Cyriaka mianem BRZOZY pisanej dużymi literami. Na takowy zaszczyt zasłużyła sobie idealnym
rozrostem gałęzi, wprost stworzonym po to aby można się po nim wspinać.
Pomiędzy drzewami wzdłuż całej ulicy Malinowskiej na której mieszkali Tomek i
Małgosia znajdował się szeroki pas chodnika i ścieżki rowerowej. Po niej właśnie kroczyli milcząc, mijając
Cmentarz, na którym znajdowało się pianino. Tomek przez całą drogę myślał tylko
o dziwnym pianinie i o tym co się stanie
jak zagra nuty, znajdujące się w teczce. Małgosia co jakiś czas ukradkiem
spoglądała na Tomka śmiejąc się pod nosem. Idąc od Cmentarz nie minęli żadnego
domu. Wzdłuż drogi rozlewały się pola uprawne i pastwiska na których pasły się
zwierzęta. W końcu doszli do gospodarstwa Małgosi. Miała ona krowy, świnie i kury.
-
Pójdę powiedzieć mamie, że wróciłam, a potem się
tobą zajmę. Poczekaj tu chwile – Orzekła Małgosia. Tomek zaaprobował to
skinieniem głowy. Rozejrzał się dookoła, na podwórku były wszędzie odchody od
kur. Naprzeciwko domu znajdował się chlew i Obora. Po chwili wróciła Małgosia z
aparatem
-
Jestem gotowa. Możemy iść. Za oborą znajduje się
Pastwisko na której przebywają krowy za dnia. Teraz akurat są w oborze, bo
zwykle o tej porze piją.... A apropos tego
zadam ci zagadkę.
-
Jakiego koloru jest kartka ksero-
-
białego...
-
Jakiego koloru jest śnieg?
-
Białego
-
Jakiego koloru jest biały sufit?
-
Białego- odpowiedział po chwili zastanowienia,
bo pomyślał, że to podpucha
-
Jakiego koloru jest – zastanawiał się Małgosia
co powiedzieć- jakiego koloru powinny
być zęby
-
białego – roześmiał się Tomek
-
Jakiego koloru jest to- wskazała na swoją białą
spinkę do włosów
-
brązowego- specjalnie się pomylił Tomek
-
nie włosy, spinka- oburzyła się Małgosia- a więc
jakiego jest koloru?
-
Białego
-
Co pije krowa?
-
Mleko – odpowiedział to tak, jakby to była
oczywista rzecz.
-
Właśnie, że nie biały bałwanie ha ha ha-
szyderczo się zaśmiała oddzielając każdą sylabę ha od siebie- Krowy piją wodę –
tomek uderzył się dłonią o czoło - No to jak już ustaliśmy, że jesteś głupi to
krowy o tej porze właśnie piją wodę- wyjaśniła jakby mówiła do tępaka
-
A spadaj...
Lepiej mi powiedz, gdzie jest ta święta ziemia.
-
Za oborą –
Małgosia potarła chytrze rączki- To co idziemy?
-
Za oborą?
A co tam jest świętego?
-
Zobaczysz- odparła uśmiechając się Małgosia - Tomek?
-
Co?
-
Wiesz, że cię nie lubię, nie?
-
Ale nie zabijesz mnie? O matko ta święta ziemia
to niebo! Obiecaj mnie że mnie nie zabijesz! - udał żartobliwie Tomek, ale tak
naprawdę miał lekkiego stracha
- No dobra, przyznam, że to było błyskotliwe, ale święta
ziemia jest bardziej przyziemna- słowo „przyziemna” Małgosia przeciągła
Poszli za oborę. Tomek zobaczył zielone pastwisko. Trawa
sięgała mu do kostek.
-
No to jesteśmy... - ucieszona powiedziała
-
Gdzie? Gdzie jest ta święta ziemia? Przecież to
zwykłe pastwisko. - powiedział zawiedziony Tomek
Małgosia wyciągała aparat gdy powiedziała:
-
Spójrz pół metra do przodu widzisz?- włączyła
funkcje nagrywania- To jest właśnie święta ziemia- próbowała się zaśmiać
złowrogo, tak jak się śmieją czarne
charaktery w bajkach, gdy coś poszło po ich myśli.
-
Przecież to kupa - Tomek momentalnie się
obrzydził. Zobaczył przed sobą ogromną, gdzieś o średnicy 40 cm, brązową,
śmierdzącą krowią kupę. Była jeszcze świeża, ale muchy już zdążyły się zlecieć.
- bleee – zrozumiał teraz te wszystkie aluzje Małgosi typu „ to bardziej
przyziemna święta ziemia”, „ Święta ziemia pojawia się co jakiś czas na moim
polu, z czasem przestaje mieć swoje święte właściwości, więc musimy się
pośpieszyć” - Ty... Ty - Chciał ją obrazić, ale się powstrzymał, miała go
przecież nauczyć grac na pianinie.
Małgosia przez cały czas się śmiała złowieszczo śmiechem upiornej Liszy.
-
O co ci chodzi – płakała ze śmiechu – przecież
się zgodziłeś, nie okłamałam cię co do świętej ziemi- na chwilę spoważniała i
powiedziała- nigdy nie chciałeś kroczyć po czymś mięciutkim?- zaszydziła.
-
Chyba cię powaliło, nie zrobię tego... -
zablefował Tomek
-
Jak chcesz - Małgosia cały czas to nagrywała-
Ale pamiętaj, Albo wejdziesz na świętą ziemię- znowu wybuchła śmiechem, po
chwili uspokoiła się – albo nie nauczę cie grać na pianinie.
W Tomku wezbrała się wielka złość, wiedział, że musi się
nauczyć grać na Pianinie. Poczuł ukłucie nienawiści w stosunku do Małgosi. Już
postanowił stąd odejść jak w pewnym momencie usłyszał głoś w swojej głowie „
Zagraj mnie, nie pożałujesz” - mam
obsesje- pomyślał Tomek. Uspokoił się i z pełnym opanowaniem powiedział:
-
Dobra zrobię to
-
Azaliż powiadam ci, zrób to- Wyniośle
powiedziała Małgosia.
Tomek podszedł bliżej świętej ziemi. Podskoczył, cały się
wzdrygnął wydając przy tym dźwięki typu:
-brr brrr prrr- zaczął
machać rękami, zapomniał dawno że jest nagrywany po czym przyłożył buta o
milimetr do świętej ziemi
-
No dalej – Popędzała go Małgosia
-
Spadaj !- nie minęła sekunda od słowa Spadaj jak
stopa Tomka znalazła się w świeżej, cieplutkiej jeszcze krowiej kupie. Od razu
wyciągnął stopę. Po czym zaczął skakać
jak opętały wzdrygając się, wycierając kupę o trawę
-
To świętokradztwo! - krzyknęła Małgosia- Jak
możesz tak marnować ŚWIĘTĄ ZIEMIĘ- wybuchła śmiechem Małgosia.
-
Usuń to!
-
Nie!
-
Usuń to! Słyszysz!?...- Wrzasnął Tomek
-
Cicho bo rodzice przyjdą- szepnęła Małgosia
-
Nic mnie to nie obchodzi! Usuń to! - Co raz
bardziej Tomek popadał w Furię
-
Pamiętasz? Zgodziłeś się- powiedziała jak do
dziecka Małgosia – niuniu niuniu – Niuniała tak zręcznie jak ciotki niuniają do
małych dzieci łapiąc ich za policzki- Mogę to usunąć, ale zapomnij o nauce
grania na pianinie- niuniu niuniu- znowu zaniuniała Małgosia.
niedziela, 7 czerwca 2015
W przyszłym Tygodniu TO I TAMTO. Co Robić ?
Kolokwium z tego, z tamtego i z tego a i jeszcze z tamtego w przyszłym tygodniu? Nie ma w przyszłym tygodniu żadnego kolokwium.
Matura z tego i tamtego już jutro ? Nie ma żadnej matury jutro
Sprawdzian z tego jutro, pojutrze z tamtego, a popojutrze z tego tego i tamtego? Nie ma żadnego sprawdzianu.
O nie egzamin gimnazjalny jutro? Nie ma żadnego egzaminu gimnazjalnego jutro
Sprawdzian szóstoklasisty jutro? Nie ma żadnego sprawdzianu szóstoklasisty jutro.
A jeśli jest? Myślicie że was okłamuje? Tak naprawdę macie w przyszłym tygodniu wszystkie te rzeczy, które macie w przyszył tygodniu ?
Tak naprawdę w równoległym wszechświecie macie o wiele gorzej. Zacznij lepiej współczuć samemu sobie z równoległego wszechświata. Pogardzaj samym sobą z innego równoległego świata bo on w przyszłym tygodniu nie ma NIC.
ehhh Nie słuchaj mnie! Nie współczuj! Nie gardź! Po prostu się zabij !
Ehhh Nie Słuchaj mnie! Nie Zabijaj się, chyba że masz ochotę!
ehhh Nie Słuchaj mnie !! Nie Zabijaj się, nawet jeśli masz na to ochotę!
PO PROSTU PRZYJMIJ NA SIEBIE TO CO MASZ!!!!!! I NIE PŁACZ! BO WIECIE KTO PŁACZE?
NIE WIEM, ALE NA PEWNO KTOŚ TO ROBI.
W sumie jak masz ochotę płakać to płacz.
Czyli w sumie co robić ?
pfff tego dowiesz się w następnym odcinku Mody na sukces.
buahhahaha. Nie będzie nastepnego odcinka Mody na Sukces, w takim razie CO ROBIĆ?
NIE WIEM. SKĄD MAM WIEDZIEĆ! przecież to nie rubryczka w "Bravo" z poradami dla osób, które nie wiedzą czy zajdą w ciąże na odległość.
Pamiętaj kupić węgiel na ZIMĘ.
TERAZ TANIEJ.
środa, 24 września 2014
Nie, Bo nie
Opowiem wam bajkę o tym dlaczego... Nie, to nie będzie bajka o tym jak kot palił fajkę...
Przychodzi 9 letni Marcin do mamy i się pyta:
-Mamo, mogę iść do Tomka?
-No pewnie idź, uważaj na siebie- odpowiedziała z uśmiechem mama
Marcin pobiegł do Tomka, który mieszkał na przeciwko. Kiedy przebiegał przez ulicę potrącił go śmiertelnie samochód. Matka słysząc wypadek wybiegła przerażona. Gdy spostrzegła że to w jej synka uderzył samochód zaczęła lamentować. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE. POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY
CO TY ZROBIŁEŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚ
NIECH MU KTOŚ POOOOOOOOOOOMOŻE
Nagle zaczęło mocniej wiać. Trochę się ściemniło jak gdyby zanosiło się burzą i z chmur zstąpiła legendarna postać trzymająca kosę w ręce.
w pewnym momencie niebiańska postać przemówiła do matki
- Mogę wskrzesić twojego syna pod jednym warunkiem
- JAKIM? jakim? Zrobię wszystko. Proszę, tylko go wskrześ- błagała matka
- Wskrzeszę go, jeśli nigdy więcej nie dopuścisz do tej sytuacji. On nie może się dowiedzieć, ze umarł. Nigdy przenigdy nie może się o tym dowiedzieć. Rozumiesz ?
- Rozumiem
Legendarna postać poprawiła sobie włosy i synek ożył. Pamięć kierowcy została wymazana, a samochód naprawiony i gotowy do dalszej jazdy jakby się nic nie stało.
Tego samego dnia Marcin się pyta:
- Mamo mogę iść do Tomka?
- Nie- odparła przestraszona matka
-Dlaczego? - zapytał nierozumiejący Tomek
Matce przychodziło miliony myśli. Wszystkie wspomnienia z wypadku wróciły. Próbowała wymyślić jakieś kłamstwo ale nic jej nie przychodziło do głowy. Jedyne co była wstanie z siebie wykrztusić to:
-Bo NIE
KONIEC
Teraz rozumiecie dlaczego rodzice i inni używają argumentu " Nie, bo nie". Jeśli to robią, oznacza to, ze wcześniej musieliście zginać albo musiało się wam stać coś bardzo złego i w ten sposób uratowali wam życie.
Jak zwykle szerzcie tę teorie światu. Chyba, że Legendarna postać wam kazała inaczej...
Subskrybuj:
Posty (Atom)